Banda spod ciemnej gwiazdy podróżując po oceanach, siejąc grozę wśród okrętów handlowych,
które rożne towary przewożą i tytoń i beczki z rumem, galeony złotem wypełnione, przybija
kiedyś do portu na przepięknej wyspie gdzie klify wysokie, palmy i bogata roślinność zapraszają
jakby strudzonego wędrowca, aby odpoczął w ich zaciszu i w kojącym chłodzie cienia odrobinę spoczął...
Słodkich owoców spróbował i jakoby w raju się poczuł... Nieśmiało między filodendrona liśćmi jakieś smukłe
postaci wypełzają, półnagie ciała jedynie kwiatami przybrane, zalotnym spojrzeniem żeglarza kuszą i nawet czarne serca
pirackie tak twarde jak muszle kraba powoli miękną, bo nawet w największym mroku miłość odrobinę światła przyniesie.
Wtem ta zła kampanija piracka miast łupić, grabić i plądrować skora do zabawy się staje i zaczyna wraz z Hawajkami i
wszystkimi ludżmi jakich tylko napotyka rozmaite gry i zabawy czynić ...